Historia o tym, że warto być upartym. Czyli wielki bilans 2022
Dokładnie rok temu, o tej samej porze patrzyliśmy w przyszłość jak we mgłę. Za nami były chwile pełne rozczarowań, a przed nami nie było widać nic. Wielki projekt legł w gruzach wraz z wiadomością, że obiekt, który miał być naszą „Casa degli Artisti” został sprzedany. Pozostało nam pogodzić się z tym faktem i zacząć snuć plany od nowa. Kiedy masz podcięte skrzydła trudno jest latać ale można pełzać, turlać się, iść. To czego robić nie wolno, to poddać się. Jako, że praca którą kochamy najlepiej wypędza wszelkie smuteczki, zabraliśmy się za organizację wystawy. Pomysł był spontaniczny, ambitny i pracochłonny. Jego efekty natomiast przerosły oczekiwania. Wciąż odczuwaliśmy ograniczenia związane z pandemią, nie mieliśmy wystarczających środków finansowych ale mieliśmy ideę, o której opowiedzieliśmy ludziom. Pomogli. Znalazło się miejsce i wolontariusze. Wystawa „Immersi fuori dal tempo”- Zanurzeni ponad czasem Wilgi Badowskiej, stała się wydarzeniem o którym pisała prasa. Ale co ważniejsze była okazją do intymnych rozmów, kameralnych spotkań i długich dyskusji przy stygnącej pizzy. Zaznaczyliśmy swoją obecność w małym, cichym miasteczku, wzbudzając piękną emocję jaką jest ludzka ciekawość. Pokochaliśmy to miejsce jeszcze bardziej i trudno nam było się z nim rozstać. W lutym wyruszyliśmy w podróż improwizując. Nasze plany ograniczały się do zaledwie kilku najbliższych tygodni. Rzuciliśmy światu wyzwanie, gotowi na wszystko. I tak przypadło nam w udziale otwierać wernisaż wystawy „Wojna o obraz człowieka” w dniu wybuchu najprawdziwszej wojny. Jakże dziwnie wybrzmiewały wiersze Baczyńskiego, gdy za oknami pod rosyjską ambasadą krzyczał protestujący tłum. Wernisaż wystawy Marcina Telegi w Krakowie, który odbył się 24 lutego 2022r przejdzie do historii i zostanie na zawsze w naszej pamięci.
Wyjeżdżaliśmy z Krakowa w grobowych nastrojach, stojąc przez kilka godzin w kolejce po paliwo. W kraju rozpoczął się armagedon. Udzielił się nam ogólny niepokój, trudno było snuć długoterminowe plany w obliczu faktów. Trudno też było nam znaleźć spokojne lokum, gdy rodzina i znajomi przyjmowali pod swe dachy uchodźców. Utknęliśmy w małym pokoiku i zupełnie nie wiedzieliśmy co dalej. Jako, że na wyposażeniu Fundacji jest sporych rozmiarów samochód, byliśmy tuż tuż od decyzji, aby wyruszyć nim na granice i pomagać w transportach. Powstrzymało nas myślenie. Jeśli możesz robić niewiele, zrób to, co potrafisz robić najlepiej. Postanowiliśmy zorganizować wystawę. Taką, która niesie nadzieję – jak pisała o wydarzeniu Gazeta Wyborcza.
Późną wiosną byliśmy już w ferworze pracy nad kolejnym wystawowym projektem. Wsparcie naszych zagranicznych przyjaciół dodawało nam sił. Wróciliśmy do Włoch, bo wydarzył się pierwszy cud. Nasz przyjaciel James zorganizował pieniądze i mogliśmy kontynuować remont jego domu zwanego pieszczotliwie Casa Antica. Nowe podłogi, renowacja klatki schodowej i korytarza, nowa instalacja elektryczna – praca fizyczna zupełnie pochłonęła nas na kilka tygodni. Dom piękniał. Przy okazji wernisażu „Cliche” wystawy w Muzeum Breno, zdarzył się cud numer dwa. Zaproszono nas do współpracy w Rezydencji Artystycznej Giuli Mazzoloni. Całkowity przełom nastąpił w połowie roku podczas szczerej rozmowy z Jamesem. Cud numer trzy to aprobata pomysłu przekształcenia świeżo wyremontowanej Casa Antica w Antica Casa degli Artisti.
Od tego dnia, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmieniła się nasza rzeczywistość. Mogliśmy rozpocząć prace nie w jednym ale w dwóch artystycznych domach, natychmiast wdrażając w życie nasze pomysły. Mogliśmy współdziałać, rozwinąć skrzydła, mogliśmy WSZYSTKO! Casa Antica natychmiast stała się miejscem pracy twórczej, do którego przybywali artyści. My natomiast rozpoczęliśmy życie pomiędzy dwiema dolinami.
Jesienią odwiedziliśmy Polskę, organizując wystawę w Muzeum Narodowym Zamku Królewskiego w Niepołomicach. Spotkaliśmy się z przyjaciółmi z redakcji i właścicielami galerii. Zanim spadły pierwsze śniegi rozpoczęliśmy też prace projektowe w dolinie Valcamonica, gdzie nawiązaliśmy nowe kontakty.
Robiąc bilans roku 2022 w liczbach zbierzemy na naszym koncie sześć wydarzeń artystycznych. Trzy z nich zostały zorganizowane we Włoszech, a trzy w kraju nad Wisłą. Pod fundacyjną opiekę trafiło trzech nowych artystów. To Andrzej Borowski, Katja Noppes i Yari Miele. Oficjalnie otworzyliśmy Dom Sztuki Casa Antica, w którym odbyło się pięć pobytów, w tym jeden zakończony wystawą o międzynarodowym znaczeniu.
Rok 2022 to trzy artykuły opublikowane w periodykach i jedna publikacja w języku włoskim, która na stałe gości w bibliotece Pallazo della Cultura w Breno. Na koncie Fundacji jest też pięćdziesiąt trzy tysiące dwieście osiemnaście przejechanych kilometrów.
W październiku przestaliśmy liczyć nowe łóżka, zamykając jednoznacznie ten etap życia.
Tyle, jeśli chodzi o bezduszne liczby. Najważniejszą konkluzją jest determinacja. Doświadczenie pokazało, że warto wierzyć w cuda. Przytrafiło się nam ich nieco więcej niż trzy. Jeszcze lepiej jest uwierzyć we własną moc sprawczą i zaufać. Jeśli robisz to co kochasz, rób to na sto procent, nawet wtedy, gdy brniesz przez mgłę i po drodze potykasz się o przeszkody. Czasem taka przeszkoda okazuje się być drogą na skróty ku lepszemu rozwiązaniu. Rozpoczynając rok 2022 marzyliśmy o prowadzeniu domu artysty we Włoszech. Aby zrealizować te marzenie rok wcześniej powołaliśmy do życia Fundacje, pracowaliśmy nad projektem, szukaliśmy inwestorów. Nie sądziliśmy, że nasze marzenie czekało tuż obok nas. Czekało cierpliwie w antycznej kamienicy, w małym, cichym miasteczku zawieszonym na zboczach Alp.
Przed nami ogrom pracy. Nadszedł czas, aby skonfrontować sny z rzeczywistością. Ciekawi Was co takiego mamy w planach na rok 2023?