Nie zawsze piękne sztuki piękne – Biennale Malarstwa Bielska Jesień
45 Biennale Malarstwa Bielska Jesień 2021
Edycja niezwykła, bo w jury zasiadały poważne postaci. Profesor Anna Markowska – przewodnicząca jury, historyczka sztuki, krytyczka i kuratorka z Wrocławia.
Anda Rottenberg – człowiek instytucja, marka sama w sobie, swoista wyrocznia, historyczka sztuki, krytyczka i kuratorka z Warszawy.
Agata Smalcerz – trzon bielskiej galerii i jej wieloletni dyrektor, z ogromnym doświadczeniem wystawienniczym.
Jarosław Fliciński – artysta wizualny z Warszawy, który na Biennale przybył aż ze słonecznej Esteval w Portugalii no i wreszcie mój ulubiony, młody i wciąż entuzjastyczny, do tego świetnie piszący dr hab. Michał Zawada – artysta wizualny, nauczyciel akademicki w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
W czasie wielkiej gali powiedziano nam tyle ile mówi się przy tego rodzaju wydarzeniach. Były kwiaty oklaski, wzruszenia. Była też telewizja, która nie bacząc na scenariusz postanowiła wejść na scenę i przerywając przemowę prowadzącej, odbębnić krótki wywiad z laureatem.
Przegląd i klasyfikacja obrazów odbywały się podczas dwóch posiedzeń jury. Pierwsza selekcja nastąpiła na podstawie prezentacji elektronicznej prac, kolejna już w oparciu o ich oryginały. Konkurs zawsze cieszył się wielkim zainteresowaniem, ta edycja jednak była szczególna, obfitowała w największą jak dotąd ilość zgłoszeń. Być może ze względu na fakt, iż w ostatnim okresie czasu ostało się już niewiele konkursów o tak prestiżowym znaczeniu. Ostatni bastion wolnej sztuki?
Nadesłano ponad dwa i pół tysiąca prac. Do wystawy finałowej zakwalifikowanych zostało ostatecznie sto dwadzieścia jeden prac, których autorami było osiemdziesięciu czterech artystów.
Wielka różnorodność ale przekaz podobny.
(…) Ponieważ te ostatnie dwa lata – pisze Anna Markowska – były zupełnie nietypowe, naznaczone pandemią koronawirusa i przymusową izolacją w domach, często związaną z samotnością i pogarszającym się samopoczuciem, wiele z obrazów miało specyficzny klimat. Z jednej strony dużo było płócien o charakterze eskapistycznym, magicznym i bajkowym, które pod pozorem całkowitej fantazji przemycały nastrój lęku, przerażenia i bezradności, z drugiej – było też trochę obrazów nawiązujących do konkretnych wydarzeń i sytuacji społeczno-politycznej, ulicznych manifestacji i strajków kobiet.
Wiele obrazów nawiązywało dialog z innymi mediami (fotografią, światem cyfrowym, filmem, komiksami), tworząc wielowątkowe narracje, w których treści wynikały także ze znajomości odniesień i kontekstów kulturowych. Jednym z nich było z pewnością przebywanie w świecie wirtualnym, skrollowanie obrazów na Instagramie oraz inspirowanie się globalną kulturą Internetu. Traumatyczność covidowej izolacji przedstawiano czerpiąc nierzadko z wyobraźni dziecięcej i art brut, kontrastując ją z agresją i przemocą. Często też, by wyrazić bezsilność, sięgano do nieporadności i siermiężności techniki malarskiej, by oddać niepewność własnej sytuacji. Czasem negatywowość przedstawienia – jak na kliszy fotograficznej – wskazywała na radykalną inwersję rzeczywistości. Także psychodelię traktować można jako reakcję na niemożność wpływu na rzeczywistość, dlatego bajkowe w swych kolorystycznych zestawieniach i fantastycznych pomysłach obrazy niekoniecznie interpretować należy jako odwołujące się jedynie do radości życia. Tych prostych radości wyrażonych środkami malarskimi było niewiele, a jeśli się pojawiały – sugerowały albo sny, albo spokojne wiejskie życie, z dala od dojmujących realiów pandemii. Były to niekiedy projekcje wyrażające tęsknotę za utraconą cielesną bliskością z przyjaciółmi i ze światem rzeczywistym, niezapośredniczonym przez ekran. Jednak znacznie częściej, gdy pojawiały się pejzaże i ludzkie przestrzenie, okazywały się skażone widmem katastrofy klimatycznej i apokaliptycznym przeczuciem kresu antropocenu. Pojawiły się też prace w klimacie undergroundu, z mrocznymi i porzuconymi miejscami, opuszczonymi garażami i zdewastowanymi skłotami.
Od dłuższego czasu jedną z dominujących tendencji na Bielskiej Jesieni jest poetyka surrealizująca, polegająca na stwarzaniu wyimaginowanych światów i zestawianiu różnych niewspółmiernych rzeczywistości. W tej poetyce zawiera się też oniryzm i fantastyka, w której często kontrastuje się miękkie kształty wykonane aerografem z ostrymi formami rysunku – kaligraficznego lub tatuażowego. Sam tatuaż z więziennej „dziary” zyskał rangę artystyczną, więc nie dziwi spora ilość obrazów przedstawiająca ciała pokryte graficznym ornamentem. Niektóre z obrazów opowiadały historie sięgające do ilustracji rodem z komiksu i gier komputerowych. Choć tradycyjnie najmniej jest zawsze abstrakcji nieorganicznej, w tym roku udało się wyodrębnić dwa piękne, świetliste cykle malarskie utrzymane w reżimie geometrii.
Stale dość popularne jest nawiązywanie do schyłkowości i glamouru rokoka, z jego wybujałymi i płomienistymi formami oraz atmosferą dekadencji. Znakiem czasu wydaje się być to, że świat natury obrazują dzisiaj nie bukiety kwiatów w kryształowych wazonach, ale grzyby rozpleniające się ekspansywnie w świecie organicznym i nieorganicznym. Zdarza się, że łodygi, liście i korzenie transformują w relacji ze światem ludzi i zwierząt, tworząc niepokojące hybrydy. Bardzo wiele prac wykazało się zaskakującym poczuciem humoru autora, parafrazującego znane arcydzieła lub wizerunki postaci historycznych. Czasami chodzi po prostu o wywołanie beztroskiego i ożywczego śmiechu, niekiedy jednak o gorzką ironię i poważniejszy przekaz polityczny. Wyobraźnia młodych artystów oscyluje chwilami wokół przetworzeń rdzennych pozaeuropejskich kultur, trybalnych motywów, tzw. tribali, będących niegdyś estetyką ostentacyjnie żenującą, a dziś – wyrafinowaną i wielkomiejską. Wiąże się to m.in. z poszukiwaniem tożsamości i odkrywaniem własnej seksualności. Obok postaw feministycznych zauważyć można deklaracje związane z coming outem.
Podczas Biennale 45 Bielskiej Jesieni obok mocnej ekspresji, wręcz krzyku prosto z trzewi, zaprezentowano wizje i nostalgiczne wspomnienia z czasów przed pandemicznych, proste radości z zapisu istnienia tu i teraz oraz fantazje inspirowane kulturą globalną.
Cytat za Ada Piekarska – rzeczniczka biennale
źrodło Galeria Bielska BWA www.galeriabielska.pl; www.bielskajesien.pl,